Upalne miasto 94

Drodzy Czytelnicy – pisanie to dla mnie jedna z form masowania szarych komórek, aby nie zanikły. Momentami jest to też dobra zabawa proszę więc nie oczekiwać zbyt wiele, czyli traktować teksty z dystansem. Dziękuję.

Poprzednie odcinki można przeczytać przesuwając stronę. Czasem w środę umieszczam recenzję przeczytanej książki. Prywatne zdarzenia wplatam w kolejne odcinki – część z nich jest prawdziwa, a część wymyślona.

******************************************************

Nazajutrz seniorka wieczorem zapukała do drzwi mieszkania wnuczki.

– Zauważyłam, że pół godziny temu przyjechałaś, pozwoliłam ci odsapnąć i przyszłam. Po pierwsze, aby oddać tekst opowiadania. Mam nadzieję, że nikt się w ten sposób do salonu nie włamał?

– Na szczęście nie ale po przeczytaniu kazałam wstawić kraty w to kuszące obwiesiów okno.

– To powinnaś autorce podziękować za inspirację.

– Już to zrobiłam i nową, bezpłatną fryzurą się jej odwdzięczyłam.

– Bardzo ładnie postąpiłaś. Czy wspominałam, że byłam na badaniu słuchu?

– Nie, nic nie mówiłaś.

– To w poniedziałek. Podjechałam autobusem dwa przystanki i zgłosiłam się do kobiety przy komputerze. Chwilkę poczekałam zanim przeszłyśmy do gabinetu. I tu się popisałam pytając pracowniczkę czy nie ma czegoś do czytania, bo zapowiadali, że badanie będzie trwało pół godziny. Kobiecie troszkę szczęka opadła, potem zrozumiałam dlaczego. Bo nałożyła mi słuchawki na uszy i komputerowo generowała dźwięki raz na prawe potem na lewe ucho. Miałam przyciskać guzik po usłyszeniu dźwięku. Różne były – ciche, głośne i głośniejsze. Drugie badanie było dość dziwne, bo założono słuchawki za uchem a w drugim dodano szumy. Denerwujące to było, wymagało bardzo dużej koncentracji.

– I jaki masz wynik badania?

– Niewielki niedosłuch, bo nie te lata, nie te uszy. Ale uważam, że czasem dobrze jest trochę gorzej słyszeć, szczególnie hałasy. Powiedziałam o badaniu masażyście a on od razu: a co trzeba było kupić?

– Ha, ha, ha – widać obyty jest w tym temacie. Na szczęście to nie był ten przypadek.

– A dzisiaj miałam dziwny telefon. Nie zaproszenie na prezentację z prezentem, którego na pewno zabraknie dla tych, którzy nie dali się naciągnąć. Kobieta przedstawiła się i zaoferowała ubezpieczenie czy odszkodowanie za kredyt wzięty we frankach.

– Ale przecież ty nie masz takiego kredytu, czy czegoś nie wiem?

– Nie mam, co powiedziałam. No to się wyłączyła. Ale wygląda mi to na kolejny sposób naciągania.

– A to świnia, pewnie kolejna pazerna kancelaria prawna, która dostrzegła okazję do łatwego zarobku.

A propos świnia, profil „Zwierzęta są głupie i rośliny też” donosi:

ŚWINKA MORSKA – To wcale nie świnka, to kawia za 3, 2, 1… Miłośników nowej nomenklatury świnkowej spieszę poinformować, że słowo Cavia faktycznie jest obecne w łacińskiej nazwie tego sympatycznego zwierzaka i oznacza rodzinę, do której należy. Zaraz za nim jednak znajduje się wyraz porcellus, który tłumaczy się dosłownie jako mały prosiaczek. Dajmy więc śwince być świnką lub kawią, a nawet prosiaczkiem jeżeli woli. Wolność do bycia świnką, to hasło, pod którym się podpisuję.

Świnki morskie lub kawie domowe (a niech wam będzie) pochodzą od zwierzątek, które biegały sobie dziko po Andach w Ameryce Południowej. W pewnym momencie, 5000 lat temu oryginalni Amerykanie uznali jednak, że kawię warto byłoby udomowić. Zrobili to prawdopodobnie w celach konsumpcyjnych, bo jeździć się na nich nie dało.

Świnki nie śpią zbyt długo. Wystarcza im około czterech godzin na dobę. W dodatku nie zapadają raczej w sen głęboki, tylko drzemią po kilkadziesiąt sekund lub kilka minut jak świeżo upieczeni rodzice. Podobnie jak przypadku tych ostatnich, również oczy świnki morskiej produkują bardzo dużo płynów. Świnka jednak nie płacze nad rozlanym mlekiem. Kiedy już w okolicach jej oczu uzbiera się wystarczająco dużo mlecznej cieczy, świnka bierze ją na łapki i czyści sobie w ten sposób futerko na buzi.

Być może gdyby małe dzieci rodziły się tak gotowe do życia jak bejbi świnki morskie, to rodzice nie mieliby tylu powodów do płaczu. Kiedy mali ludzie robią pod siebie, a co zdolniejsi również do góry, małe świnki biegają, gryzą sianko, mają gęste futro i generalnie wyglądają jak mniejsze wersje dorosłych. Mimo tego, że świnka szybko wygląda jakby była w pełni rozwinięta, to jej kości gęstnieją jeszcze długo po osiągnięciu przez nią sporych rozmiarów. Dlatego ważne jest, aby uważać na nie szczególnie w pierwszych miesiącach życia. Zresztą nawet później świnki mogą łatwo połamać jakąś kończynę, ponieważ mają w nich łącznie ponad 50% wszystkich swoich kości.

Większość państw uznaje od 11 do 13 ras świnek morskich, choć niektórzy twierdzą, że jest ich nawet ponad 20. Zasadniczo działa tutaj ta sama zasada co u kotów. Kiedy już komuś urodzi się dziwna świnka, to zrobi wszystko, żeby jakoś jej dziwność utrwalić. Gdybyśmy tylko byli w stanie ten pociąg do wielorasowości przełożyć ze świnek na ludzi to wszystkim na świecie żyłoby się i dłużej i fajniej.

Wracając do miłych i miękkich tematów, są świnki krótko i długowłose, to jest raczej oczywiste. Mamy jednak również zwierzaki z loczkami i takie, które przypominają czupryny wylizane przez krowę. Jest nawet łysa świnka morska, wyglądająca jak coś, co czasami dostają moje koleżanki w wiadomościach od obcych facetów. Panowie, ogarnijcie się trochę, albo przynajmniej idźcie na jakiś kurs fotografii, który nauczy was jak wydobywać trochę piękna z tak niewielkiego detalu.

No i na koniec jedna z najważniejszych informacji. Największe świństwo, jakie można wyrządzić śwince to trzymać ją w domu całkowicie samą. Świnki powinny występować co najmniej w duetach, bo są niezwykle społecznymi zwierzakami.

A w niedzielę Anna wybrała się ze znajomą do dużego parku na spacer. Najpierw zaserwowały sobie kawę z ciastkiem bez kremu w WUWA Cafe a potem powędrowały. Wiosna powoli zachęca rośliny do zazieleniania się i kwitnienia – najobficiej to robią forsycje zwane „złotym deszczem” i krokusy. Mniej widoczne są stokrotki a na pewnym trawniku zdarzyły się dwa samotne żonkile. Z drzew szybkie są, kwitnąc na biało, mirabelki.

Półtora godziny dotleniania trochę seniorkę oszołomiło. Może dlatego zgapiła się i zostawiła szmatkę blisko palącego się palnika kuchenki gazowej. W pewnym momencie zauważyła, że szkła okularów zaszły jej mgłą ale się tym nie przejęła będąc zajętą czytaniem. Dopiero nieprzyjemny zapach skłonił ją do działania i powodów smrodu i dymu poznania.

Włożyła szmatę do śmieci, otworzyła okno  i wróciła do czytania. Po dłuższej chwili dym i smród się powtórzyły. Okazało się, że paląca się szmata nie została skutecznie stłamszona, trzeba ją było polać wodą. Niektórych ludzi też trzeba by było stłamsić od ich zarania.

Konieczne było wietrzenie mieszkania przeciągiem za pomocą otwartych drzwi i uchylonego okna na półpiętrze.

Za to w środę, w czasie dyżuru bibliotecznego w Centrum Seniora pobrała złotą kartę seniora, która uprawnia, między innymi, do dwóch bezpłatnych przejazdów taksówką ale tylko do lekarza lub urzędu. No i trzeba odpowiednio wcześniej zgłosić chęć skorzystania z tego dobra. Kiedy jest to wcześniej? Najlepiej miesiąc przed jazdą. To ci przysługa! Jest też zastrzeżenie, że nie zawsze będzie to możliwe.

–  OK, pojadę tramwajem lub autobusem – pomyślała Anna jadąc z torbą pełną książek do zostawienia na regale książek uwolnionych od właściciela, w galerii handlowej.­

W domu od kilku dni Anna przygotowuje materiały do zajęć kreatywnych. Cóż łatwiejszego niż zrobić prostą kartkę świąteczną? Po pierwsze trzeba mieć sztywny dwuczęściowy kartonik. Po drugie i następne potrzebne są nożyczki i klej. Także różne elementy ze świątecznymi motywami. Można wykorzystać część oryginalnych kartek, najlepiej wyciętych  nożyczkami z różnymi ozdobnymi ząbkami (świeżo po wizycie u dentysty). 

Poza tym drogą kupna można nabyć różne naklejki, płaskie i wypukłe. W pasmanterii bywają też kurczaczki, kurki, zajączki, listki  na metry oraz tasiemki z okolicznościowymi motywami. Brzegi kartek można wyciąć specjalnymi dziurkaczami brzegowymi. Przydadzą się także drobne elementy wycięte dziurkaczami ozdobnymi – jajka, kurczaki, zajączki, kwiatki, listki. Nieodzowne też są cekiny i kolorowe piórka.

I przystępujemy do działania dając upust pomysłowości.

Dodaj komentarz